wtorek, 2 kwietnia 2013

W nieznanym miejscu


Wstałam, ubrałam się i cichaczem poszłam do Merkurego. Była druga w nocy. Wyczyściłam go i dosiadłam, noc była piękna i ciepła. Wyjechałam do lasu. Po jakimś czasie koń zaczął się niespokojnie poruszać.
- Merks, spoko-o-ojnie.....?
Przede mną stał wilk. Przeszły mnie dreszcze. Szybko wyciągnęłam chustę i zawiązałam na oczach Merkurego, jednak ten dziki pies nie poruszał się. Zeszłam z konia nadal trzymając go za grzywę. Podeszłam... Wilk cofnął się.
- Ciiii.... - próbowałam uspokoić Merksa.
I wtedy zwierzę rzuciło się na mnie. Wsiadłam na konia i rozwiązałam chustkę na jego oczach. Gdy tylko Merkury zobaczył obnarzone kły pobiegł na oślep... W górę rzeki. Jeszcze nigdy tam nie byłam ale wiem, nie ma tam zasięgu, las jest zbyt gęsty. Zwierzę goniło nas aż do chwili gdy przeskoczyliśmy wysoki płot, musiał zawrócić. Chciałam się zatrzymać, bez skutku, nie słuchał mnie. W końcu poślizgnął się o trawę pełną już rosy i upadł, na szczęście udało mi się w ostatniej chwili zeskoczyć z grzbietu. Dla Merkurego też się nic nie stało, ale był śmiertelnie przerażony.
- Merkuuury.... Ciii... Kochanie spokojnie...
Ale ten znów miał mnie głęboko w poszanowaniu, po prostu strach to jedyne jego uczucie w tej chwili. Gdzieś trzasnęła gałązka, koń się spłoszył.
- Nie, Merkury! Stój! STÓJ!!!!
Lecz już go nie widziałam, ukryłam twarz w dłoniach i usiadłam na mokrej trawie. Co ja mam zrobić!?!?!?
_______________________________

Trzymałam się wciąż tego samego miejsca, choć korciło mnie by iść i poszukać konia. Pewnie rodzice się niepokoją, Ginny z łzami w oczach stwierdza że w boksie nie ma jej ulubionego Merksa... "Nie, nie myśl o tym!" zganiłam sama siebie "Znajdą mnie w końcu". Jednak dalej nie mogłam się powstrzymać od myśli, że coś się stało dla mojego siwka. Usłyszałam tętent kopyt.
- Merkury?
Jednak to nie był on. To było stado, ale nie mustangów, nie mogłam określić jaka to rasa. Pewien koń podszedł do mnie.
- O co...? - ale nie mogłam wydobyć głosu. Spojrzałam na łaciatego ogiera - Killer... To ty? - wiedziałam że konie są bardzo pamiętliwe. Podniosłam rękę. Cofnął się, dlaczego?

//Rose
(CDN.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz