Killer cofnął głowę. Już chciałam spróbować jeszcze raz kiedy ręka mi
się zatrzęsła z zimna a konia to zaniepokoiło. Wycofał się całkowicie.
Kiedy odwrócił się do mnie bokiem widziałam ślady po obtarciach. Coś
zaszeleściło w krzakach, stado uciekło, a ja ze strachu cała drżałam.
Nogi jakby wrosły mi w ziemię, szelest był coraz bliżej...
- Rose!? - to Jessica wyszła z krzaków na polanę, z jakimś karym koniem.
- Jessica!!! - zawołałam, ulżyło mi.
- Co tu robisz?
- Ja... A co tu robisz ty?
- Ja się spytałam pierwsza i chcę otrzymać odpowiedź.
- No ok... - opowiedziałam jej wszystko, o mojej przejażdżce, wilku,
ucieczce Merkurego i o stadzie koni w którym rozpoznałam mojego dawnego
ulubieńca.
- Zwariowałaś? Co ci strzeliło do głowy!?
- Sama jeździsz na, jak podejrzewam, nieznanym ci koniu...
Trochę się zmieszała.
- Chodźmy, lepiej się stąd wynosić, świta.
- A co z moim koniem? Nie mogę go tu zostawić!
//Rose
(Jess?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz