niedziela, 24 marca 2013

Nie było aż tak źle

Zaczęłam pracę jako stajenna. Pierwszy dzień [pracy był dość łatwy. Oprócz chwytania koni ;). Gdy konie się pasły ja zmieniałam im ściółki.Namęczyłam się przynosząc wodę ale poszło szybko.
Tak mi przeleciał poniedziałek. We wtorek wstałam wcześnie ponieważ, jestem porannym ptaszkiem.
Konie rżały. Wzięłam je i wszystkie oporządziłam. Potem dałam na łąkę. Zaczęło się wymienianie wody i dawanie paszy. Nie musiałam sprzątać już boksów ponieważ, zrobiłam to wczoraj. Środa zaczęła się dosyć spokojnie. Konie były posłuszne i spokojne. Z chęcią poszły ze mną na pastwisko.
Tylko wymieniłam wodę i miałam czas wolny. Poszłam się przejść nad jeziorko nad którym byłam pierwszego dnia. Około godziny 18:00 wróciłam by odstawić konie do boksów. Zjadłam kolację i poszłam spać. Czwartek był fajnym dniem. Gdy wypuściłam konie zobaczyłam po raz pierwszy Corridę.Była bardzo słodka ale nie mogłam przy niej stać ciągle bo boksy wymagały czyszczenia.
Skończyłam o 17 :00. Jeszcze tylko wymieniłam wodę a ,potem dałam konie do boksów.Nakarmiłam je i poszłam spać. Nadszedł w końcu piątek. Wstałam o 6:00 rano z uśmiechem i oczywiście poszłam do stajni.Cały piątek zleciał szybko.W sobotę rano poszłem do koni i je wyczyściłem. Ten dzień był najłatwiejszym ale i najpracowitszym.


Jessica

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz