Cały tydzień poświęciłem pracy. Zawsze po oporządzeniu i nakarmieniu mojego konia szłem do stajni aby posprzątać. Najgorszym dniem pracy był poniedziałek. Gdy wypuściłem konie na pastwisko z trudem było je potem złapać. Gdy się pasły ja poszłem wyczyścić boksy. Następnym zadaniem jakie wykonałem to wymienienie im wody i danie jedzenia. Wyczyszczenie siodeł nie było łatwą pracą gdyż były okropnie brudne. Kiedy już się ściemniało konie były w boksach. Te których właścicieli nie było wyczyściłem.We wtorek obudziło mnie rżenie koni.Szybko się ubrałem i pobiegłem do nich. Były zniecierpliwione. Brałem je i myłem. Potem wypuszczałem na łąkę gdy wyschły. Najgorszy był oczywiście Cobalt, który rzadko dawał się komuś dotknąć oprócz Jess. Niestety ufał tylko jej... Nic z nim nie robiłem tylko wypuściłem na łąkę i poszłem do mojej klaczy. Zająłem się nią i pojechałem na przejażdżkę. o 15:00 wróciłem aby nalać nowej wody oraz dać paszę dla koni. Około godziny 17 :00 zaprowadzałem konie do boksów. Ale w środę obudziłem się niezbyt wcześnie bo o 8 :30. Zjadłem kanapkę i poszłem do koni. Ponieważ, wszystkie prace wykonałem to dzisiaj nie miałem dużo na głowie. Konie dotarły na łąkę a ja miałem trochę czasu wolnego. Postanowiłem więc że pojadę na przejażdżkę. Galopowałem po pewnej łące. Wiedziałem że o trzeciej muszę wracać więc jechałem do stadniny. Odłożyłem Gypsy do boksu i pobiegłem po pozostałe konie. Dałem każdemu po marchewce. O czwartku nie chcę mówić. Gdy konie się już pasły ja sprzątałem boksy. Potknąłem się. Moje ręce były całe z "nawozu". Po umyciu rąk i po sprzątaniu reszty boksów nakarmiłem i napoiłem konie. Pojechałam na przejażdżkę z Gypsy. Klacz zobaczyła jaszczurkę na drodze i stanęła dęba. Spadłem z konia... Nic mi się nie stało ale całe moje ciało było obolałe. Nadszedł w końcu piątek. Wstałem o 6:00 rano z uśmiechem i oczywiście poszłem do stajni.
Konie już czekały aby wyjść na łąkę. Nie wsiadałem dzisiaj na klacz. Nie dlatego że się bałem. Dlatego żeby Gyps się uspokoiła. Cały piątek przeleciał szybko. W sobotę rano poszłem do koni i je wyczyściłem. Ten dzień był najłatwiejszym ale i najpracowitszym
Robbie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz